Witam wszystkich. Dzisiaj wróciliśmy z konwentu, całkiem fajnie było.
Poznałem kilka wspaniałych anime i dram. Zapraszam do przejrzenia tych kilku zdjęć.
Może za niedługo pojawi się więcej. Zapraszam do lektury kolejnego rozdziału.
Znajduje się pod zdjęciami.
---------------------------------------------------------------------------------------
IV.Randka
Był już wieczór. W pobliskim parku było widać już palące się latarnie. Ich światło oświecało jakąś młodą parę która tarmosiła się na ławce. Firanka w jednym z okien poruszyła się.
Znowu osiedlowy monitoring musi mnie obserwować i donosić. Pomyślałam. Już nie raz przez tego cholernego babsztyla miałam w domu niemiłą rozmowę.
-Wsiadaj już. A nie stój jak ten słup.- usłyszałam. Był to
Yui. Urany w bardzo elegancki garnitur. Z tym garniturze i jego zarostem był
strasznie przystojny. Opierał się o czarne sportowe suzuki. Było wspaniałe, nie
czekając weszłam do niego. Za mną wsiadł Yui.
-Jesteś gotowa na przejażdżkę?- zapytał mnie
-No, możemy jechać. - W dalszym ciągu myślałam trochę o
Yukim. Martwiło mnie to co się z nim dzieje.
Ruszyliśmy. Nie wiem z jaką prędkością jechaliśmy, ale widok
rozmazanych świateł w mieście i gwiazd na niebie był niesamowity. Samochód
również, skórzana tapicerka i wygodne siedzenia. Wygląd tego pojazdu po prostu
powalał z nóg.
Nagle Yui stanął przed najlepszą restauracją w naszym mieście.
-Zadziwiasz mnie. - z zaskoczeniem stwierdziłam jego wybór.
Wysiedliśmy. Podszedł do nas młody chłopak. Najwidoczniej
dorabiał sobie parkując samochody.
-Czy mógłbym...?- Zapytał uprzejmie
-Jasne, bierz i spadaj. - Odpowiedział mu Yui
-Mógłbyś być bardziej milszy dla niego? Chciał tylko zabrać
twój wóz. - oburzyłam się, nie było to fajne, że traktował kogoś jak gorszego.
-Przepraszam. - odpowiedział nawet nie patrząc mi w oczy.
Nie zwróciłam już na to uwagi.
Podeszliśmy do drzwi. Jeden z kelnerów zaprowadził nas do
stolika.
Restauracja była przeogromna, wystrój jak w jakimś pałacu.
Czułam się strasznie mała nie tylko pod względem wielkości lokalu, ale również
dlatego że były tam same sławy jak "An cafe", "J-Min",
"The Gazzete". Nie wypadało mi do nich od tak po prostu podejść i
zagadać. Więc siedziałam wkurzona na tyłku i patrzałam się na Yui-ego.
-Co się stało?
-Nic.- odpowiedziałam.
-Wybierz sobie coś z menu.
Nieźle się zdziwiłam kiedy otworzyłam kartę. Co to w ogóle
jest?! Jakieś dziwne potrawy, jakieś dziwne alkohole.
- Nie mają tu zwykłego sushi i saki? - jestem prostą
dziewczyną z miasta, nie wychowaną w takich luksusach. Czego się po mnie
spodziewaliście?
- Oczywiście że jest, ale chyba nie przypada w takiej
ekskluzywnej restauracji brać tak prostego żarcia. Pozwól że wybiorę za ciebie.
- Niech będzie, jestem ciekawa co wybierzesz.
W tym czasie przyszedł kelner i odebrał zamówienie. My
natomiast zajęliśmy się rozmową.
On do mnie coś mówił, ale go nie słuchałam. Wpatrywałam się
w jego piękne czarne oczy.
Widziałam w nich swoje odbicie, ale było one niczym przy
jego oczach. Jego usta wydawały się takie dziewczęce kiedy mówił, poruszały się
zgrabnie i jasno. Przez brodę wyglądał tak męsko jak żaden inny którego
poznałam. Jego kości policzkowe były tak wspaniale ułożone miał wspaniałą
twarz. Patrzałam się na niego chyba 15 minut, ale ja odczułam to jak 5.
Przyglądanie się mu przerwał nam kelner.
Proszę bardzo oto Wasza kolacja. Wino Rocznik 86, wytrawne.
- Dziękujemy bardzo. - odpowiedzieliśmy razem.
Na talerzu ujrzałam małe udeczko z przepiórki na krzyż
ułożone dwie fasole. A to wszystko ozdobione jakimiś wzorkami z sosu na
talerzu. Nie będę już wybredzać. Chciałam spróbować wina. Kiedy wzięłam łyk
zaczęłam nagle kaszleć. Wszyscy na sali zaczęli się na mnie patrzeć. Jakie
upokorzenie. Na szczęście deser był wspaniały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz