niedziela, 17 listopada 2013

VI. Spacer

Sorka że nie dodałem posta tydzień temu, ale miałem bardzo ciężki tydzień jak i weekend.
Całe dwa dni nagrywania filmu, a poniedziałek spędzony z Hyomi której bardzo dziękuję za wsparcie i poprawę tekstu :)
Mam nadzieję że Wam się podoba i trochę po komentujecie bo jakoś mało zapału i motywacji.
Wszelkie prośby, pytania, zażalenia, propozycje pisać bardzo proszę tu: http://ask.fm/promig
Miłego czytania :D
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dzisiaj wybrałam się z Yukim na spacer. Dawno się z nim nie widziałam i chciałam się z nim spotkać. Akurat był piękny czerwcowy wieczór. Słońce jeszcze świeciło, było ciepło i przyjemnie. Postanowiliśmy wybrać się do pobliskiego parku. Drzewa już zakwitły, ptaki śpiewały, powietrze było rześkie, ponieważ wczoraj wieczorem padał deszcz. Lepiej być nie mogło. Szliśmy z Yukim przez dobrze znane nam już ścieżki. Rozmawiając o artystach, szkole i o wielu innych rzeczach, o których rozmawiają nastolatkowie.
Usiedliśmy na ławce w samym środku parku. Śmiałam się razem z nim, było nam wspaniale. Chyba nigdy lepiej się nie bawiliśmy. Gdy nagle przestało być tak wesoło.
Yuki nie zauważył, ale ja widziałam go z daleka.
-Co się stało, czemu nagle jesteś smutna? - zapytał mnie ze zdziwieniem Yuki.
-Ehhh... Miało być tak fajnie.
Yukiemu też w tym momencie zrzedła mina.
-Cześć Wam.
-Cześć.- Odpowiedzieliśmy z Yukim posępnie.
Był to Yui. Nie mógł znaleźć chyba lepszego momentu.
-Mógłbym Cię na chwile poprosić.
Spojrzałam na Yukiego, on tylko skinął głową żebym poszła. Wstałam Yui od razu chwycił mnie za rękę. Nie protestowałam. Stanęliśmy pod drzewem. Cały czas obserwowałam Yukiego. Yuki strasznie posępniał, widać było że był przytłoczony. Siedział skulony i wpatrywał się w ziemię.
-Biedny chłopak- pomyślałam, nikt po za mną go nie szanował.
-Czego chcesz?!- Zapytałam się Yukiego.
-Co Ci się stało słońce?- odezwał się jakby nic nie dostrzegał.
-Nie nazywaj mnie tak, to że Ci dałam i Cię rozładowałam nie oznacza że jesteśmy razem.
-Chciałem się zapytać dlaczego poszłaś z tym dziwakiem, a nie ze mną. Dzwoniłem do ciebie kilka razy.- odezwał się tym samym tonem co na początku.
-Bo go lubię i jest moim przyjacielem. W przeciwieństwie do Ciebie.
-Czyli mnie kochasz? Jeżeli mnie nie lubisz? Hmm...
-Skończ!- oburzyłam się
-Co z tobą? Jeszcze kilka dni temu było Ci ze mną wspaniale, a teraz mnie odrzucasz?
Widziałam Yukiego, dalej patrzył się w ziemie. Starał się przeboleć to co najwyraźniej usłyszał.
-Odwal się! -krzyknęłam na Yuiego.
Wtedy stało się najgorsze co mogło. Yui przybił mnie do drzewa całym ciężarem swojego ciała i zaczął całować. Najpierw po szyi kierując się ku ustom. Próbowałam się wyrwać ale trzymał mocno moje ręce. Trwało to chwile. Kiedy już mnie puścił mój wzrok od razu pokierował się w stronę ławki na której siedzieliśmy razem z Yukim. Już go tam nie było. Widziałam go tylko jak był już daleko. Zaczęłam za nim biec i krzyczeć.
-Yuki proszę Cię wróć. Proszę Cie.
On natomiast nie zwracał na mnie uwagi, szedł przed siebie ze wzorkiem skierowanym ku horyzontowi. Powoli wracałam pod drzewko gdzie dalej stał Yuki. Jego uśmiech był straszny. Tak jakby zrobił to celowo. Podeszłam do niego i z całych sił odepchnęłam.
-I co zadowolony?!

Nie ustanie już wtedy szłam strasznie wkurwiona na Yukiego za to co zrobił. W sercu czułam współczucie i zło na samą siebie. Za to co się stało. Yuki był bardzo wrażliwy. Zawsze nawet najdrobniejszą winę zrzucał na siebie. Nawet jeśli to nie była jego sprawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz